wtorek, 13 listopada 2012

Eurydyka cz.2

-Eurydyka obudź się,Er.
Eurydyka obudziła się.
-Co się stało??? Miałam dziwny sen że jestem czarodziejką i że walczę z jakimś czarownikiem,a później oberwałam i jestem ranna.
-Tyle że to nie był sen Er to zdażyło się naprawdę.
-Dziewczyno ty teraz z domu nie będziesz mogła wyjść.
-Jak ten koleś myśli że tak łatwo się poddam to się grubo myli. Chce mnie dopaść proszę bardzo tylko niech teraz uważa skończył się czas złych czarowników a nadszedł czas czarodziejek.
Nagle dziewczyna zaczęła świecić jasnym światłem.
-W końcu uwierzyłaś w siebie córeczko.
-Przepraszam ale kim pani jest???
-Nie wiesz? Przecież była u ciebie niedawno Persefona.
-Mama?
-Tak córeczko. Przyszłam po ciebie abyś wróciła choć na jeden dzień do twojego domu,do swoich poddanych.
-Ale nie mogę tego wszystkiego ot tak zostawić. A po za tym moi rodzice,czy oni się zgodzą???
-Kochana na pewno się zgodzą. A jak już to chodźmy się spytajmy.
-Dobrze. A jak się zgodzą to dziewczyny mogą z nami???
-Oczywiście.
-O dziękuję Er. Powiemy naszym rodzicom,że śpimy u ciebie.
-Okay. To i tak prawda.
-No to idziemy.
Dziewczyny wraz z matką Eurydyki poszły do jej rodziców.
-Mamo,tato wróciłam. Mam do was sprawę.
-Słuchamy cię kochanie.
-Mogę dziś spać u swojej prawdziwej mamy???
-Możesz... Co???!!! Jakiej mamy.-Rodzice Eurydyki przyszli do pokoju gdzie stała ze swoją matką i koleżankami.-Jednak wróciłaś.
-Mówiłam że wrócę po swoją córkę.
-Dobrze może tylko niech jutro wróci.Proszę.
-Nie martwcie się wróci. 
Nagle przyszedł  czarnoksiężnik, który chciał zabić Eurydykę...
-Dragon!? Co ty tu robisz zostałeś skazany na dywocie w oceanie.
-Jak widzisz wróciłem. 
-To ty!!!! Co tu robisz???
-A przechodziłem sobie i pomyślałem, że wpadnę i mam coś jeszcze.
-O nie Gray!!! Co mu zrobiłeś???!!! Teraz to grubo przesadziłeś "transformacja" ognisty potok, burzowy dzień, blask świętego światła.
Zaklęcia trafiły Dragona i zły czarnoksiężnik zginą, a ślad po nim nie został.




KONIEC ♥♥♥♥♥♥♥♥     









  
  

               
            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz